wtorek, 8 kwietnia 2014

Dwa

-Opowiadaj jak było. - powiedział Tony
-Mógłbyś w końcu włączyć kamerkę ? - zapytałam
-Jak opowiesz to tak. - zaśmiał się
-A więc Joey nic mi nie powiedział gdzie jedziemy, no i podjechaliśmy pod droga restauracje, i nagle wyjechał mi z tekstem, że nie będziemy sami, trochę się zdziwiłam i jednocześnie przeraziłam, zgadnij kto był w środku..
-Czyżby jego rodzice ?
-Dokładnie. Tony gdybyś ty widział jakiego buraka strzeliłam. Zestresowałam się na maxa, myślałam, że zaraz tam padnę. No i mi się przedstawili, prezenterka wiadomości i chirurg plastyczny.. no pomyślałam ŚWIETNIE ! i co musiała zrobić Amy ? Oczywiście, że zmyślać..
-Ale dałaś radę..
-Tak dałam.. słuchaj dalej. Jego tata wypytywał o mojego tatę.. Powiedział, że zna bardzo wielu prawników. To było chyba najgorsze z tego spotkania. Potem Joey zawiózł mnie na drugi koniec Nowego Yorku, rozumiesz ?! bo powiedziałam ze mam tam spotkanie z psychologiem, potem zobaczyłam ze nie mam pieniędzy, i nie zgadniesz kto mnie podwiózł
-Ten no.. Peter ?
-Taa... Dziewczyna która jest zakochana po uszy w Joey'm, ale to i tak nic, ona stała pod domem mojej cioci i patrzyła kiedy do niego wejdę.. - kontynuowałam
-Jezu, tylko nie mów...
-Na szczęście była w domu.. - przerwałam mu
-Amy ja wychodzę! - krzyknęła mama
-Poczekaj chwilkę. - powiedziałam cicho i wyszłam z pokoju. - Mamo proszę cie, jest 1 w nocy
-No i co, chcesz mieć co jeść to się zamknij. - odpowiedziała bezinteresownie
-Ranisz mnie tym. - powiedziałam ze łzami w oczach zamykając za nią drzwi.
Weszłam do pokoju i trzasnęłam drzwiami. Zupełnie zapomniałam, że Tony mnie słucha. Położyłam sie na łóżko i schowałam twarz w poduszkę. Zaczęłam płakać i wyklinać wszystko złe w moim życiu.
-Misiu.. - usłyszałam niski głos wydobywający się z głośników
-Przepraszam. - oznajmiłam wycierając łzy w chusteczkę
-Co się stało ? - zapytał
-Nic, po prostu już nie wytrzymuję z moją mamą, nie zachowuje się jak kobieta, ona siebie nie szanuje.. - wydukałam i spojrzałam na monitor
-Już spokojnie. -próbował mnie uspokoić i posłał mi nieziemski uśmiech
-To ty ? Zupełnie inaczej sobie ciebie wyobrażałam ? - gapiłam się jak głupia
-Nie to nie ja, wydaje ci się.. Inaczej, czyli jest coś źle ?
- Nie nic nie jest źle, jest bardzo dobrze ,ale myślałam, ze wyglądasz jak dziecko, sory że tak mówię, ale po prostu byłam przekonana, że jesteś moim rówieśnikiem .. - zdziwiłam się
-Amy, ty też nie wyglądasz na 16 lat. - zaśmiał się
-Ile masz lat? 
-Poczekaj muszę iść, potem oddzwonię. Pa.
Tak po prostu się rozłączył.. Wystraszyłam go czy co. Naprawdę Tony nie wygląda na nastolatka.. Z wyglądu dałabym mu z 23 lata.. Mulat o czarnych włosach i brązowych oczach z lekkim zarostem. Trochę przeraziłam się faktem, że o wszystkim mu mówię..
Położyłam się na miękkim łóżku i włączyłam jakiś film w laptopie. Po niecałych 10 minutach zasnęłam..
Obudził mnie dźwięk smsa. " Kocham Cię, dzisiaj nie zaśpij. ;) " napisał do mnie Joey. Sobota, ale musimy pójść do szkoły, na apel.  Leniwie wstałam i poszłam wziąć prysznic. Gdy wróciłam włączyłam muzykę i zaczęłam się malować. Włączyłam laptopa i zauważyłam, że Tony jest dostępny. Zadzwoniłam, ale zero odpowiedzi. Otworzyłam szafę. Nie miałam pojęcia co ubrać. W sumie wszyscy mają przyjść w mundurkach, ale ja jako ta " popularna" , nie mogę założyć tylko mundurka i beznadziejnych czarnych spodni i mieć spiętych włosów. Wyciągnęłam czarną krótka rozkloszowaną spódniczkę, koszulkę z kołnierzykiem i bordową szkolną marynarkę oraz wygrzebałam czarne wysokie szpilki. Lekko pokręciłam włosy, i założyłam złoty łańcuszek i dużo bransoletek. Sięgnęłam po czarną torebkę, i poszłam do kuchni coś zjeść.
-Witam królewnę w domu. - oznajmiłam
-Daj spokój. - burknęła mama
-Widze, że się świetnie bawiłaś ! I masz kaca ! Jaka szkoda gdyby tu ktoś tak bardzo zakucał tą ciszę !- krzyczałam kobiecie do ucha
-Cholera jasna ! dałabyś matce jakieś leki, a nie się jeszcze drzesz.
-Trzeba tyle pić ? Zobacz jak ty wyglądasz. Ogarnij się kobieto ! - trzasnęłam drzwiami
Szłam w stronę przystanku autobusowego. Zbliżałam się do domu mojej cioci, ale to nie tak miało wszystko wyglądać. Zobaczyłam bardzo dobrze mi znany samochód. Joey na mnie czekał.
-To już po mnie. - wymamrotałam sama do siebie i ruszyłam z pewnością ku chłopaka
-Hej kicia, ślicznie wyglądasz. - uśmiechnął się
-Dziękuję. - pocałowałam chłopaka. - Nie wiedziałam, że będę miała podwózkę. - dodałam
-Skąd wracasz? - zapytał
-Byłam w sklepie. - powiedziałam zmieszana
-Ale sklep jest po przeciwnej stronie, poza tym mogliśmy pojechać tam razem - mówił zdezorientowany
-Tam tez jest sklep, poszłam po jakąś wodę, bo miałam jeszcze dużo czasu aby wyjść z domu do szkoły
-No dobrze rozumiem. - objął mnie i po chwili otworzył mi drzwi
Odetchnęłam z ulgą, ale to całe kłamanie idzie w złym kierunku. Kłamstwo ma krótkie nogi, nawet gdybym to dobrze ukrywała, i tak prędzej czy później się wyda. Usłyszałam, że głośników dochodzi bardzo dobrze znana mi piosenka.
-Od kiedy ty słuchasz Justina Biebera ? - zdziwiłam się spoglądając na chłopaka
-Nic nie mów, mam dla ciebie niespodziankę. - odpowiedział spokojnie
-Ale..
-Powiedziałem, nic nie mów
-Ale.. jaka niespodziankę ?
-Zobaczysz dziś wieczorem. - powiedział zadowolony
-Dziś wieczorem.. - powiedziałam smutno
-Tylko nie mów mi, że nie masz czasu. Dzisiejszy wieczór ma należeć do mnie , rozumiesz? Poświęć mi chociaż tyle czasu, kochanie proszę Cię. - złapał moją dłoń
-Joey, ja..
-Proszę cie !
-Dobrze. - oznajmiłam po cichu
-W końcu, nie darowałbym ci gdybyś nie zobaczyła tego co dla ciebie przygotowałem.
-Juz się nie mogę doczekać.
Zaparkowaliśmy samochód i  wzrokiem poszukiwaliśmy naszej paczki. Joey objął mnie i dał soczystego buziaka w usta. Poczułam jak ktoś mnie szturchnął . Obróciłam głowę i dostrzegłam Anne.
-Cześć Joey. - dotknęła jego ręki
-Hej. - odpowiedział
-Co u ciebie? nie wykorzystuje cie ta niunia ? - zaśmiała się
-Słucham ? Anne czy jak to ty masz na imię, lepiej sobie już pójdź. - odparł
-No a co nie mowie prawdy ? Przecież ta laska leci tylko na twoja kasę. - zjechała mnie wzrokiem
-Zamknij się, słyszałem wiele o tobie od Peter'a. - powiedział złośliwie Joey
-Ciekawe co. - burknęła żując gumę i wpatrując się w swoje paznokcie
-Kto umówił się z 40-latkiem, aby dostać nową torebkę ? - powiedział dość głośno
-Haha o nie, serio ? - nie mogłam powstrzymać się od śmiechu
-Joey ! - krzyknęła oburzona dziewczyna. - Przecież to tak nie było ! Peter po prostu chce się na mnie zemścić, że go zostawiłam. Poza tym to zapytaj się swojej dziewczyny co robi ta biedaczka po szkole. - zaśmiała się
-Dobra weź sobie daruj, i nie opowiadaj jakiś głupich wymyślonych historyjek. - powiedział stanowczo do dziewczyny
-Czyżby? Przekonasz się misiu. - przejechała dłonią po jego policzku i odeszła
-Dziwna dziewczyna.- wybełkotał
-Dokładnie.. - odpowiedziałam po ciuchu wtulając się w mojego chłopaka
Razem z naszą paczką weszliśmy do sali. Każdy schodził nam z drogi, a dyrektor od razu zwrócił na nas uwagę.
-Amy, Taylor, Jenny, Jessica, Madison, po apelu proszę do mojego gabinetu ! - oznajmił starszy mężczyzna
-Wiedziałam. - powiedziała Jessica
-Madison, masz swoją mowę ? - zwróciłam się do brunetki
-O nie..
-Zapomniałaś? - wybuchnęłam śmiechem
-To nie jest śmieszne. Co ja mam teraz zrobić. - mówiła zdenerwowana
-Może zapomną. - dodała Jenny
-Tak, zapomną, skoro wszystko mają napisane w scenariuszu. Weź się stuknij Jenny. - odparła Taylor
-Przecież Ci nic nie zrobią, każdemu zdarza się coś zapomnieć. - wtrącił się Cody
-O której mamy dzisiaj trening? - zapytał Joey
-18 - odpowiedział Liam
-No to mnie nie będzie. - oznajmił mój chłopak
-Czemu ? Dzisiaj mamy ostatni trening przed meczem, nie możesz nas zawieść jesteś naszym najlepszym graczem. - powiedział Peter
-Dzisiejszy wieczór spędzam z moją księżniczką. - objął mnie
-Ciekawe jak się wytłumaczysz trenerowi. - wybełkotał Andy
Po apelu wszystkie razem udałyśmy się do gabinetu dyrektora.
-Witam młode damy, usiądźcie
-O co chodzi, tylko szybko bo jestem umówiona - powiedziała Jessica
-Nie domyślacie się po co tu jesteście? Jak powinien wyglądać mundurek reprezentujący naszą szkołę? - zapytał srogo starszy mężczyzna siadając na dużym obrotowym krześle
-Przecież mamy te badziewne marynarki ! - uniosła się Madison
-Madison, a gdzie podziała się twoja mowa?  - zmierzył brunetkę wzrokiem
-Ale jesteśmy ubrane odpowiednio, nie ma tu ludzi spoza szkoły abyśmy miały reprezentować tę placówkę - wtrąciłam się
-Jest to apel ! - powiedział zdenerwowany dyrektor i wyprosił nas z gabinetu
Po rozmowie wszyscy razem udaliśmy się na jakiś deser. Następnie wszyscy rozdzielili się,  ja z Joey'm zostałam.
-Coś się stało? - zapytał patrząc się głęboko w moje oczy
-Nic. - oznajmiłam obojętnie
-Przecież widzę, że jesteś jakaś smutna.
-Nic się nie stało, naprawdę. - skłamałam, myślałam o Tony'm, dziwne, że wczoraj tak nagle znikł.
-Nie mogę się doczekać kiedy zobaczysz moją niespodziankę. - delikatnie cmoknął mnie w usta
-Ja tez.- uśmiechnęłam się
Jadąc samochodem rozmawialiśmy, próbowałam wydusić z niego co to za niespodzianka, ale na marne.
-Jesteśmy. - powiedział zatrzymując się pod domem mojej cioci - Przyjadę po ciebie o 18. Kocham cie. - uśmiechnął się i odjechał
Weszłam do domu, mama leżała na sofie ledwo żywa. Wzięłam jogurt z lodówki i poszłam do mojego biało-błękitnego pokoju. Włączyłam laptopa i puściłam muzykę. Przebrałam się w luźne ciuchy i wyciągnęłam telefon.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry, widzimy się dzisiaj o 18. - powiedziała szefowa
-No właśnie nie, nie mogę dzisiaj przyjść.
-Dlaczego ?
-Rozchorowałam się, przepraszam. - oznajmiłam
-Dobrze, ale następnym razem już się nie wymiguj. Do zobaczenia. - rozłączyła się
Zalogowałam się na Skype, zielone kółeczko wciąż świeciło się przy jego nazwie. Nie zadzwoniłam, napisałam. Zapytałam gdzie jest i czy się obraził. Pojawił się komunikat, że mi odpisuje, lecz po chwili znikł. Po chwili znów napisałam " zrobiłam coś źle ? " . Wyłączył się. Nie ukrywam zrobiło mi się smutno. Polubiłam go...
Po dwóch godzinach zaczęłam szykować się na spotkanie z moim chłopakiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz