czwartek, 12 czerwca 2014

Trzy




-Gdzie się tak szykujesz ? - zapytała mama wchodząc do mojego pokoju
-Umówiłam się z Joey'm. - odpowiedziałam zakładając czarną krótką sukienkę
-Mogłabym go poznać ?
-Oszalałaś ? - popatrzyłam na nią ze zdziwieniem
-Nie, po prostu chciałabym poznać chłopaka mojej córki. - oznajmiła smutno
-Od kiedy postanowiłaś się mną interesować ? Nie łudź się, że kiedykolwiek go poznasz. Wstyd mi za ciebie. - powiedziałam stanowczo wychodząc z pokoju
-Amy ! - krzyknęła kobieta
-Wychodzę, nie wiem o której wrócę.
Byłam pod domem cioci 10 minut przed czasem, postanowiłam, że wejdę do środka.
-Cześć ciociu. - przywitałam się
-Witaj skarbeńku. - przytuliła mnie
-O cześć Amy. - uśmiechnął się do mnie wujek
-Jak mama? - zapytała wysoka kobieta
-A jak myślisz. Bardzo bym chciała aby z tym wszystkim skończyła, i zaczęła się szanować. - odpowiedziałam smutno
-Rozumiem misiu, też mi wstyd za moją siostrę. Jesteś głodna ? Bardzo ładnie wyglądasz, gdzieś się wybierasz?
-Nie jestem głodna, dziękuję. Tak czekam aż Joey po mnie podjedzie, bo ma dla mnie jakąś niespodziankę.
-Jaki słodki, Thomas pamiętasz jak my się wymykaliśmy z domu ? - zaśmiała się
-Oj pamiętam kwiatuszku. - odpowiedział biznesmen
Usłyszałam trąbienie. Pożegnałam się, i wyszłam. Joey ucieszył się na mój widok.
-Moja przepiękna Amy. - powiedział wręczając mi czerwoną różę
-Dziekuję. - uśmiechnęłam się
Chłopak otworzył mi drzwi, i pojechaliśmy w zupełnie nieznane mi miejsce. Joey zasłonił mi oczy i złapał za dłoń. Zaprowadził mnie gdzieś i pochwili powiedział abym juz je otworzyla.
-Joey.. jest przepięknie. - powiedziałam wtulając się w mojego chłopaka
-Postanowiłem, że cię tu przyprowadzę, ale tą główną niespodziankę zobaczysz za dwie godziny.
-Nie za dużo jak na jeden wieczór ? - uśmiechnęłam się siadając na kocu
-Dla mojej królewny warto . - cmoknął mnie w policzek
Joey jest taki kochany, nie chcę go stracić, gdy wszystko się wyda. Napewno mnie zostawi, gdy się dowie, że jestem biedaczką, nie mam ojca, a moja mama to dziwka. On robi dla mnie tak wiele i stara się aby było jak najlepiej, a ja się praktycznie w ten związek nie angażuję. Tak bardzo chciałabym porozmawiać z nim co mnie trapi, ale nie mogę. Moje życie to kłamstwo.
-Proszę. - powiedział chłopak wręczając mi małe pudełeczko i płytę
-Joey.. nie musiałeś. Jest przepiękna. - powiedzałam patrząc na złotą bransoletkę
-Pasuje ci. - uśmiechnął się
-Ale tej płyty nie ma w sprzedaży. - powiedziałam ze zdziwieniem trzymając w ręku płytę mojego ulubionego zespołu
 -Powiedzmy, że ja i mój tata mamy znajomości. - puścił oczko
-Dziękuję ! - wtuliłam się mocno w chłopaka
-Nie ma za co. Chcesz iść jutro ze mną, Taylor, Andy'm i Peter'em, na imprezę ?
-Nie dziękuję, nie chcę być najmłodsza
-Weźmiemy Liam'a - uśmiechnął się
-Niech będzie - odpowiedziałam przytulając go
Po godzinnej rozmowie pojechaliśmy dalej. Nie miałam pojęcia czym tym razem zaskoczy mnie Joey. Zatrzymaliśmy się przed hotelem, przed którym stało pełno paparazzi i piszczących dziewczyn, nagle zauważyłam, że trzech ochroniarzy prowadzi pewnego chłopaka wprost do naszego samochodu.
-Cześć. - powiedział chłopak wsiadając
-No siema. - odpowiedział z uśmiechem Joey
Siedziałam wbita w fotel, roztrzęsiona uświadomiłam sobie kto tak naprawdę siedzi z tyłu. Ze łzami w oczach złapałam lekko dłoń mojego chłopaka.
-Hej jestem Justin. - chłopak przybliżył się do siedzenia podając mi dłoń
-Jestem Amy. - lekko wydukałam
-Nie przejmuj sie moim ochroniarzem, może wygląda dość groźnie ale jest miły - zaśmiał się
-Rozumiem. - powiedziałam cicho
-Spokojnie kochanie. - śmiał się Joey
-Podjedziemy jeszcze na chwilę do Alex'a ok ? - zwrócił się do Joey'a
-No pewnie. - odpowiedział
Nie mogłam uwierzyć. Skąd Joey zna Justina? A może to tylko sen? Podjechaliśmy pod ogromny dom.
-Idziecie ze mną? - zapytał
Joey kiwnął twierdząco głową. Stałam osłupiona naprzeciwko borzyszcza nastolatek. Przytulił mnie. Drzwi otworzył nam wysoki wysportowany blondyn, i zaprosił do środka.
-Jestem Alex. - przedstawił się
-Amy, miło mi. - uśmiechnęłam się
Weszliśmy do ogromnego salonu. Było tam ok. 10 ludzi, wszystkich znałam ze zdjęć z Justinem. Usiadłam mojemu chłopakowi na kolanach i obserwowałam wszystkich. Z jednej strony bardzo się cieszyłam, że tam jestem, a z drugiej czułam się niezręcznie i jak gówniara, gdy wokół mnie wszyscy pili a niektózy z nich ćpali.
-Checie spróbować ? - zapytał jakiś chłopak
Pokręciłam przecząco głową. Byłam przerażona tym towarzystwem i co tam się działo, przecież w każdej chwili mogła przyjechać policja, a oni nie zdawali sobie z tego sprawy.
-To nie miało tak wyglądać. - szepnął mi do ucha Joey
-Ale i tak bardzo ci dziękuję. - uśmiechnęłam się patrząc na chłopaka
Nagle podszedł do nas Jus i wyciągnął swojego Iphone'a i zrobił sobie z nami zdjęcie, po czym wstawił je na swojego instagrama. Cieszyłam się z tego, bo z tym będę bardziej wiarygodna, nie wyjdę na biedaczke. Razem z Justinem wszysliśmy z domu.
-To codzienność jeśli nie jesteśmy w trasie. - powiedział chłopak
-Teraz do tego salonu ? - zapytał Joey
-Tak. - odpowiedział
Przyjechaliśmy do salonu tatuażu. Po wejściu od razu zamknięto drzwi i zasłonięto okna.
-To co dzisiaj robimy? - powiedział mężczyzna zbliżając się do chłopaka
-A co dla mnie zaprojektowałeś ? - zapytał Justin
-Pamiętasz, gdy mi marudziłaś jak bardzo chciałabyś mieć tatuaż ? -zwrócił się do mnie Joey
-Tak,pamiętam
-Zaraz przyjdzie tu taki chłopak i powiesz mu co byś chciała
-Żartujesz ? - spojrzałam na chłopaka z niedowierzaniem
-Mówię serio. - pocałował mnie
Siedziałam cała w motylkach. Nie wierzyłam, że to wszystko przytrafia się mnie, że mam takie szczęście. Czekałam tylko chwilkę, i z zaplecza wyszedł mężczyzna. Przypominał mi kogoś. W 80% byłam pewna, że jest to Tony. Wysoki brunet, o ciemnych oczach, lekkim zarostem i tatuażami, mimo, że przez kamerkę widziałam go zaledwie minutę. Wpatrywałam się w niego. Zobaczyłam na jego twarzy zaniepokojenie gdy na mnie spojrzał. Zero uśmiechu. Usiadł koło mnie.
-Koleżanka Justina ? - zapytał wyciągając zza kanapy kartkę i długopis
-Poznałam go dzisiaj. - odpowiedziałam
-Nad czym myślałaś ? - wypytywał. Pytał jakby nigdy nic, jakby mnie nie znał, postanowiłam, że zrobię to samo
-Od dłuższego czasu walczę z anoreksją i jestem na dobrej drodze. Chciałabym na kości biodrowej małe piórko wokół ktorego przewleczona jest..
-Czerwona wstążka. - przerwał mi a ja momentalnie spojrzałam w jego oczy z lekkim uśmiechem
Położyłam się na specjalnym łóżku, czekając aż narzędzia będą gotowe. Denerwowałam się trochę. Słuchałam rozmowy Justina z tatuażystą, spojrzałam na chłopaka który się do mnie uśmiechnął.
-Amy zrobiłabyś zdjęcie? - zapytał Justin podając mi telefon
-Jasne. - odpowiedziałam z uśmiechem
-Tam jest łazienka, przebież się. - powiedział mój tatuażysta wskazując palcem drzwi
Weszłam do łazienki  i założyłam luźną bluzkę na ramiączka.
-O jak słodko. - powiedział Joey śmiejąc się na mój widok
-Zrobiłem szkic, co o tym myślisz ?
-Bardzo ładny . - odpowiedziałam mężczyźnie
Trochę bolało, ale cieszyłam się, że jestem tak blisko niego. Chciałam zapytać się, dlaczego się nie odzywa, ale Joey był tuż obok mnie. Patrzyłam w jego brązowe oczy. Po chwili   nasze spojrzenia styknęły się i posłałam mu uśmiech, ku mojemu zdziwieniu odwzajemnił go.

wtorek, 8 kwietnia 2014

Dwa

-Opowiadaj jak było. - powiedział Tony
-Mógłbyś w końcu włączyć kamerkę ? - zapytałam
-Jak opowiesz to tak. - zaśmiał się
-A więc Joey nic mi nie powiedział gdzie jedziemy, no i podjechaliśmy pod droga restauracje, i nagle wyjechał mi z tekstem, że nie będziemy sami, trochę się zdziwiłam i jednocześnie przeraziłam, zgadnij kto był w środku..
-Czyżby jego rodzice ?
-Dokładnie. Tony gdybyś ty widział jakiego buraka strzeliłam. Zestresowałam się na maxa, myślałam, że zaraz tam padnę. No i mi się przedstawili, prezenterka wiadomości i chirurg plastyczny.. no pomyślałam ŚWIETNIE ! i co musiała zrobić Amy ? Oczywiście, że zmyślać..
-Ale dałaś radę..
-Tak dałam.. słuchaj dalej. Jego tata wypytywał o mojego tatę.. Powiedział, że zna bardzo wielu prawników. To było chyba najgorsze z tego spotkania. Potem Joey zawiózł mnie na drugi koniec Nowego Yorku, rozumiesz ?! bo powiedziałam ze mam tam spotkanie z psychologiem, potem zobaczyłam ze nie mam pieniędzy, i nie zgadniesz kto mnie podwiózł
-Ten no.. Peter ?
-Taa... Dziewczyna która jest zakochana po uszy w Joey'm, ale to i tak nic, ona stała pod domem mojej cioci i patrzyła kiedy do niego wejdę.. - kontynuowałam
-Jezu, tylko nie mów...
-Na szczęście była w domu.. - przerwałam mu
-Amy ja wychodzę! - krzyknęła mama
-Poczekaj chwilkę. - powiedziałam cicho i wyszłam z pokoju. - Mamo proszę cie, jest 1 w nocy
-No i co, chcesz mieć co jeść to się zamknij. - odpowiedziała bezinteresownie
-Ranisz mnie tym. - powiedziałam ze łzami w oczach zamykając za nią drzwi.
Weszłam do pokoju i trzasnęłam drzwiami. Zupełnie zapomniałam, że Tony mnie słucha. Położyłam sie na łóżko i schowałam twarz w poduszkę. Zaczęłam płakać i wyklinać wszystko złe w moim życiu.
-Misiu.. - usłyszałam niski głos wydobywający się z głośników
-Przepraszam. - oznajmiłam wycierając łzy w chusteczkę
-Co się stało ? - zapytał
-Nic, po prostu już nie wytrzymuję z moją mamą, nie zachowuje się jak kobieta, ona siebie nie szanuje.. - wydukałam i spojrzałam na monitor
-Już spokojnie. -próbował mnie uspokoić i posłał mi nieziemski uśmiech
-To ty ? Zupełnie inaczej sobie ciebie wyobrażałam ? - gapiłam się jak głupia
-Nie to nie ja, wydaje ci się.. Inaczej, czyli jest coś źle ?
- Nie nic nie jest źle, jest bardzo dobrze ,ale myślałam, ze wyglądasz jak dziecko, sory że tak mówię, ale po prostu byłam przekonana, że jesteś moim rówieśnikiem .. - zdziwiłam się
-Amy, ty też nie wyglądasz na 16 lat. - zaśmiał się
-Ile masz lat? 
-Poczekaj muszę iść, potem oddzwonię. Pa.
Tak po prostu się rozłączył.. Wystraszyłam go czy co. Naprawdę Tony nie wygląda na nastolatka.. Z wyglądu dałabym mu z 23 lata.. Mulat o czarnych włosach i brązowych oczach z lekkim zarostem. Trochę przeraziłam się faktem, że o wszystkim mu mówię..
Położyłam się na miękkim łóżku i włączyłam jakiś film w laptopie. Po niecałych 10 minutach zasnęłam..
Obudził mnie dźwięk smsa. " Kocham Cię, dzisiaj nie zaśpij. ;) " napisał do mnie Joey. Sobota, ale musimy pójść do szkoły, na apel.  Leniwie wstałam i poszłam wziąć prysznic. Gdy wróciłam włączyłam muzykę i zaczęłam się malować. Włączyłam laptopa i zauważyłam, że Tony jest dostępny. Zadzwoniłam, ale zero odpowiedzi. Otworzyłam szafę. Nie miałam pojęcia co ubrać. W sumie wszyscy mają przyjść w mundurkach, ale ja jako ta " popularna" , nie mogę założyć tylko mundurka i beznadziejnych czarnych spodni i mieć spiętych włosów. Wyciągnęłam czarną krótka rozkloszowaną spódniczkę, koszulkę z kołnierzykiem i bordową szkolną marynarkę oraz wygrzebałam czarne wysokie szpilki. Lekko pokręciłam włosy, i założyłam złoty łańcuszek i dużo bransoletek. Sięgnęłam po czarną torebkę, i poszłam do kuchni coś zjeść.
-Witam królewnę w domu. - oznajmiłam
-Daj spokój. - burknęła mama
-Widze, że się świetnie bawiłaś ! I masz kaca ! Jaka szkoda gdyby tu ktoś tak bardzo zakucał tą ciszę !- krzyczałam kobiecie do ucha
-Cholera jasna ! dałabyś matce jakieś leki, a nie się jeszcze drzesz.
-Trzeba tyle pić ? Zobacz jak ty wyglądasz. Ogarnij się kobieto ! - trzasnęłam drzwiami
Szłam w stronę przystanku autobusowego. Zbliżałam się do domu mojej cioci, ale to nie tak miało wszystko wyglądać. Zobaczyłam bardzo dobrze mi znany samochód. Joey na mnie czekał.
-To już po mnie. - wymamrotałam sama do siebie i ruszyłam z pewnością ku chłopaka
-Hej kicia, ślicznie wyglądasz. - uśmiechnął się
-Dziękuję. - pocałowałam chłopaka. - Nie wiedziałam, że będę miała podwózkę. - dodałam
-Skąd wracasz? - zapytał
-Byłam w sklepie. - powiedziałam zmieszana
-Ale sklep jest po przeciwnej stronie, poza tym mogliśmy pojechać tam razem - mówił zdezorientowany
-Tam tez jest sklep, poszłam po jakąś wodę, bo miałam jeszcze dużo czasu aby wyjść z domu do szkoły
-No dobrze rozumiem. - objął mnie i po chwili otworzył mi drzwi
Odetchnęłam z ulgą, ale to całe kłamanie idzie w złym kierunku. Kłamstwo ma krótkie nogi, nawet gdybym to dobrze ukrywała, i tak prędzej czy później się wyda. Usłyszałam, że głośników dochodzi bardzo dobrze znana mi piosenka.
-Od kiedy ty słuchasz Justina Biebera ? - zdziwiłam się spoglądając na chłopaka
-Nic nie mów, mam dla ciebie niespodziankę. - odpowiedział spokojnie
-Ale..
-Powiedziałem, nic nie mów
-Ale.. jaka niespodziankę ?
-Zobaczysz dziś wieczorem. - powiedział zadowolony
-Dziś wieczorem.. - powiedziałam smutno
-Tylko nie mów mi, że nie masz czasu. Dzisiejszy wieczór ma należeć do mnie , rozumiesz? Poświęć mi chociaż tyle czasu, kochanie proszę Cię. - złapał moją dłoń
-Joey, ja..
-Proszę cie !
-Dobrze. - oznajmiłam po cichu
-W końcu, nie darowałbym ci gdybyś nie zobaczyła tego co dla ciebie przygotowałem.
-Juz się nie mogę doczekać.
Zaparkowaliśmy samochód i  wzrokiem poszukiwaliśmy naszej paczki. Joey objął mnie i dał soczystego buziaka w usta. Poczułam jak ktoś mnie szturchnął . Obróciłam głowę i dostrzegłam Anne.
-Cześć Joey. - dotknęła jego ręki
-Hej. - odpowiedział
-Co u ciebie? nie wykorzystuje cie ta niunia ? - zaśmiała się
-Słucham ? Anne czy jak to ty masz na imię, lepiej sobie już pójdź. - odparł
-No a co nie mowie prawdy ? Przecież ta laska leci tylko na twoja kasę. - zjechała mnie wzrokiem
-Zamknij się, słyszałem wiele o tobie od Peter'a. - powiedział złośliwie Joey
-Ciekawe co. - burknęła żując gumę i wpatrując się w swoje paznokcie
-Kto umówił się z 40-latkiem, aby dostać nową torebkę ? - powiedział dość głośno
-Haha o nie, serio ? - nie mogłam powstrzymać się od śmiechu
-Joey ! - krzyknęła oburzona dziewczyna. - Przecież to tak nie było ! Peter po prostu chce się na mnie zemścić, że go zostawiłam. Poza tym to zapytaj się swojej dziewczyny co robi ta biedaczka po szkole. - zaśmiała się
-Dobra weź sobie daruj, i nie opowiadaj jakiś głupich wymyślonych historyjek. - powiedział stanowczo do dziewczyny
-Czyżby? Przekonasz się misiu. - przejechała dłonią po jego policzku i odeszła
-Dziwna dziewczyna.- wybełkotał
-Dokładnie.. - odpowiedziałam po ciuchu wtulając się w mojego chłopaka
Razem z naszą paczką weszliśmy do sali. Każdy schodził nam z drogi, a dyrektor od razu zwrócił na nas uwagę.
-Amy, Taylor, Jenny, Jessica, Madison, po apelu proszę do mojego gabinetu ! - oznajmił starszy mężczyzna
-Wiedziałam. - powiedziała Jessica
-Madison, masz swoją mowę ? - zwróciłam się do brunetki
-O nie..
-Zapomniałaś? - wybuchnęłam śmiechem
-To nie jest śmieszne. Co ja mam teraz zrobić. - mówiła zdenerwowana
-Może zapomną. - dodała Jenny
-Tak, zapomną, skoro wszystko mają napisane w scenariuszu. Weź się stuknij Jenny. - odparła Taylor
-Przecież Ci nic nie zrobią, każdemu zdarza się coś zapomnieć. - wtrącił się Cody
-O której mamy dzisiaj trening? - zapytał Joey
-18 - odpowiedział Liam
-No to mnie nie będzie. - oznajmił mój chłopak
-Czemu ? Dzisiaj mamy ostatni trening przed meczem, nie możesz nas zawieść jesteś naszym najlepszym graczem. - powiedział Peter
-Dzisiejszy wieczór spędzam z moją księżniczką. - objął mnie
-Ciekawe jak się wytłumaczysz trenerowi. - wybełkotał Andy
Po apelu wszystkie razem udałyśmy się do gabinetu dyrektora.
-Witam młode damy, usiądźcie
-O co chodzi, tylko szybko bo jestem umówiona - powiedziała Jessica
-Nie domyślacie się po co tu jesteście? Jak powinien wyglądać mundurek reprezentujący naszą szkołę? - zapytał srogo starszy mężczyzna siadając na dużym obrotowym krześle
-Przecież mamy te badziewne marynarki ! - uniosła się Madison
-Madison, a gdzie podziała się twoja mowa?  - zmierzył brunetkę wzrokiem
-Ale jesteśmy ubrane odpowiednio, nie ma tu ludzi spoza szkoły abyśmy miały reprezentować tę placówkę - wtrąciłam się
-Jest to apel ! - powiedział zdenerwowany dyrektor i wyprosił nas z gabinetu
Po rozmowie wszyscy razem udaliśmy się na jakiś deser. Następnie wszyscy rozdzielili się,  ja z Joey'm zostałam.
-Coś się stało? - zapytał patrząc się głęboko w moje oczy
-Nic. - oznajmiłam obojętnie
-Przecież widzę, że jesteś jakaś smutna.
-Nic się nie stało, naprawdę. - skłamałam, myślałam o Tony'm, dziwne, że wczoraj tak nagle znikł.
-Nie mogę się doczekać kiedy zobaczysz moją niespodziankę. - delikatnie cmoknął mnie w usta
-Ja tez.- uśmiechnęłam się
Jadąc samochodem rozmawialiśmy, próbowałam wydusić z niego co to za niespodzianka, ale na marne.
-Jesteśmy. - powiedział zatrzymując się pod domem mojej cioci - Przyjadę po ciebie o 18. Kocham cie. - uśmiechnął się i odjechał
Weszłam do domu, mama leżała na sofie ledwo żywa. Wzięłam jogurt z lodówki i poszłam do mojego biało-błękitnego pokoju. Włączyłam laptopa i puściłam muzykę. Przebrałam się w luźne ciuchy i wyciągnęłam telefon.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry, widzimy się dzisiaj o 18. - powiedziała szefowa
-No właśnie nie, nie mogę dzisiaj przyjść.
-Dlaczego ?
-Rozchorowałam się, przepraszam. - oznajmiłam
-Dobrze, ale następnym razem już się nie wymiguj. Do zobaczenia. - rozłączyła się
Zalogowałam się na Skype, zielone kółeczko wciąż świeciło się przy jego nazwie. Nie zadzwoniłam, napisałam. Zapytałam gdzie jest i czy się obraził. Pojawił się komunikat, że mi odpisuje, lecz po chwili znikł. Po chwili znów napisałam " zrobiłam coś źle ? " . Wyłączył się. Nie ukrywam zrobiło mi się smutno. Polubiłam go...
Po dwóch godzinach zaczęłam szykować się na spotkanie z moim chłopakiem.

Jeden

Nie zawsze wszystko idzie zgodnie z naszym planem, czasem wszystko diametralnie się zmienia, a to co nigdy  nie miało ujrzeć światła dziennego, potrafi zrujnować nasze życie, gdy z plotek w które mało kto uwierzył, wszyscy zaczęli się od Ciebie odsuwać.. wszyscy oprócz niego..

Promyki słońca przedostawały się przez otwarte okno, leniwie wyciągnęłam telefon spod ogromnej miękkiej poduszki, zaspanymi oczami spojrzałam na godzinie 12:36, tak myślałam, że długie rozmowy z nim na Skype przyniosą swoje rezultaty, i zaśpię do szkoły. Założyłam różowe kapcie, i powędrowałam do kuchni. Wyciągając zimne mleko z lodówki, usłyszałam moją mamę rozmawiającą przez telefon.
-Mamo, znowu? - zapytałam zażenowana siadając na niebieskiej sofie
-Cicho bądź. Nie powinnaś być w szkole ? - spojrzała na godzinę
-Zaspałam, za godzinę i tak koniec, więc nie idę. - burknęłam popijając mleko
-Nie przesadzaj, i nie gadaj na tym Skype z byle kim, nie wiadomo kogo tam spotkasz. - usiadła obok mnie, przełączając kanał w telewizorze.
-Wiesz co. - spojrzałam znacząco na moją mamę. - W tym temacie się nie odzywaj. - powiedziałam i pobiegłam do pokoju
Usiadłam na łóżku rozglądając się po pokoju..
Nazywam się Amy i mam 16 lat. Mieszkam w Nowym Yorku, utrzymanie się w tym miejscu jest bardzo drogie. Bywają lepsze i gorsze dni. Jestem jedynaczką i mieszkam tylko z mamą. Tata zostawił nas 3 lata temu, i od tamtego czasu nie miałam z nim żadnego kontaktu, oczywiście wina rozstania moich rodziców spadła na mnie. Jestem typem dziewczyny walczącej do końca i i nie poddającej się z byle powodu. Dążę do wyznaczonych przez siebie celów.. A co do szkoły.. W tym budynku ukazuję się zupełnie inna Amy. Wyimaginowana.. Aby nie być wyśmiewaną i wytykaną palcami, udaję, że jestem bogata, i przez moje oryginalne ciuchy i zawsze dobrze dopracowany makijaż zdobyłam popularność w mojej szkole, lecz ta popularność niesie za sobą także swoje złe strony.. Nie czuję się z tym dobrze, że okłamuję ponad 1000 osób, ale także nie wierzę, że wszyscy są tak naiwni i i niewiedzą tego, że ja non stop kłamię.. Na moje ciuchy i kosmetyki nie odstaje od moich rodziców, po szkole nie spotykam się z nikim, tylko pracuję. Mam najpopularniejszego chłopaka w szkole, i grupkę " przyjaciół ". Nie jest mi łatwo patrzeć na tak zwanych szkolnych " lamusów" z pogardą, bo wiem co oni przeżywają w swoich domach, lecz robię to , naśmiewam się z nich na oczach wszystkich. Nikt nigdy nie był w moim domu, i nikt nie poznał mojej mamy. Kocham ją, ale się jej wstydzę. Nie wstydzę za jej wygląd, ponieważ jest naprawdę zadbaną i elegancką kobietą, ale za jej zachowanie i za to co robi.. Cały czas rozmawia przez telefon z obcymi mężczyznami, i umawia się z nimi.. Mówi, że w tym temacie mam się nie odzywać i taka gówniara jak ja nie może wtrącać się do jej  życia. Przed odejściem taty była lekarzem, zarabiała naprawdę wspaniałe pieniądze.. a teraz? Mieszkamy w jakieś ruderze, ledwo co starcza nam na jedzenie.. Do tego ja muszę brać leki i chodzić na wizyty z psychologiem, bo walczę z anoreksją..
-Cześć misiu. - powiedziałam
-hej, czemu nie byłaś w szkole, martwiłem się. - usłyszałam niski przyjemny głos w telefonie
-Zaspałam
-Przyznaj się, zabalowałaś wczoraj? beze mnie? bo coś słyszę, że ledwo żywa jesteś. - roześmiał się
-Nie Joey, po prostu brzuch mnie bolał i zasnęłam dopiero rano. - odpowiedziałam
-No dobrze kotku, wyjdziesz dzisiaj? - zapytał
-Jasne. - zgodziłam się i jednocześnie sprawdziłam mój plan pracy
-To o 16 po Ciebie podejdę . Buziaki - rozłączył się
Sprawdziłam godzinę.. Szybko zerwałam się z krzesła i pobiegłam się malować. Ubrałam obcisłe czarne skórzane spodnie i luźną białą koszulę. Moje długie blond włosy wyprostowałam i poszłam po torebkę. Dostałam wiadomość od Tony'ego, mojego internetowego kolegi. " o nie tylko nie teraz" - pomyślałam zmieszana. "Pogadamy?" , niestety musiałam się nie zgodzić. Wybiegłam z pokoju bo przede mną jeszcze kawałek drogi aż dojdę do domu mojej cioci.. Tam.. ponieważ Joey i wszyscy myślą, że to mój dom, bogaty i ogromny. Założyłam kremowe szpilki i wyszłam z domu. Na szczęście byłam przed moim chłopakiem. Podjechał po mnie swoim samochodem i cmoknął w usta.
-Do kogo piszesz? - brunet zerknął z uśmiechem na mnie
-Do Taylor. Ym no wiesz, chłopak ją wczoraj rzucił, i muszę jej coś powiedzieć. - odpowiedziałam z nieszczerym uśmiechem. Tak naprawdę napisałam do Tony'ego.
-Jak tam twój tata? już wrócił? Chętnie bym go w końcu poznał . - zaśmiał się
-Bardzo dobrze, ale jeszcze nie wrócił, wciąż prowadzi tą rozprawę. - skłamałam
-Jesteśmy. - zatrzymał się przed bogatą restauracją
-No proszę, coraz bardziej mnie zaskakujesz. - złapałam jego dłoń gdy otworzył mi drzwi
-Ale nie będziemy sami.- szepnął mi do ucha
-Słucham ? A kto jeszcze będzie?
-Moi rodzice, poznaj ich, moja mama, znana prezenterka Bella, i mój tata chirurg plastyczny David.
-Bardzo mi miło, jestem Amy. - uśmiechnęłam się podając dłoń
Wszyscy razem usiedliśmy przy zarezerwowanym stoliku. Czułam się naprawdę skrępowana, nie chciałam opowiadać o sobie. Jego mama bardzo elegancka wysoka szczupła blondynka, a tata, wysoki mężczyzna o ciemnych włosach i brązowych oczach, oboje wydają się być bardzo mili.
-Na co masz ochotę? - uśmiechnęła się kobieta
-Jeszcze się zastanawiam.- oznajmiłam wlepiając wzrok w kartę menu, gdzie wszystkie nazwy wydawały mi się być napisane językiem chińskim
-A może poprosimy specjał dnia? - powiedział Joey obejmując mnie jedną ręką
-Dobry pomysł. - odpowiedział David
Przez jakieś 15 minut siedzieliśmy w ciszy, rozglądałam się po dużej sali, poczułam wibracje w mojej torebce, ale moje zachowanie może wyszłoby niegrzeczne gdybym odebrała telefon.
-Wszystko dobrze wam się układa?  Ile to wy już razem jesteście ? - pytała Bella
-Rok, kocham Amy i jest najwspanialszą dziewczyną pod słońcem. - cmoknął mnie Joey
-A dlaczego nie ma twoich rodziców z nami? Z przyjemnością poznałbym rodziców takiej damy - powiedział mężczyzna
-Jej tata wyjechał, a mama bardzo zapracowana . - wtrącił się Joey
-Dokładnie. - poparłam po cichu
-A czym się zajmują ? - zapytała blondynka
-Moja mama jest wspaniałym lekarzem, ale i przez to jest bardzo zapracowana, a mój tata jest prawnikiem
-O prawnikiem? Znam bardzo wielu prawników, może spotkałem go gdzieś? Bywam często w wielu kancelariach - zaśmiał się mężczyzna
-Myślę, że nie. - zaśmiałam się nerwowo . - Mój tata jeździ na rozprawy poza Nowy York
-No dobrze, nie zamęczajcie jej.- oznajmił Joey
Po zjedzeniu, rozdzieliliśmy się. Wsiadłam z moim chłopakiem do czarnego sportowego samochodu.
-To gdzie jedziemy ? Dzisiaj piątek, może pojedziemy teraz do parku i na jakiś deser, i spędzimy razem noc?  - zapytał
-Chętnie, ale nie mogę..
-Dlaczego ?
-Dobrze wiesz, że dzisiaj mam umówioną wizytę z psychologiem, aa a później muszę pomóc mamie, obiecałam jej to.
-Rozumiem. - powiedział zażenowanym i złym głosem
-Nie bądź zły, przepraszam. - złapałam jego dłoń
-Po prostu denerwuje mnie to, że poza szkołą praktycznie się nie spotykamy. Zawsze masz jakieś wymówki, może dasz mi jakiś jeden mocny argument ? Dzwonię do ciebie, i też jest jakieś święto gdy odbierzesz ten telefon. Dziewczyno, proszę cię. Kocham cie, ale też rób coś  aby było nam coraz lepiej, a nie wszystko się kończyło tak szybko. - powiedział spokojnie 18-latek
-Przepraszam.. - oznajmiłam cicho
-Zawiozę cie na tą wizytę. - spojrzał na mnie lekko unosząc kąciki ust
-Mogę pojechać autobusem
-Oszalałaś?! Jeszcze ci się coś stanie. - odparł stanowczo
Byłam zła, bo budynek do którego mnie wiózł był bardzo daleko.. wszystko dobrze, ale ja w tym budynku nigdy nie miałam wizyty. A psycholog do którego chodzę jest blisko mojego domu.
-Jesteśmy, idź a ja poczekam.
-Nie, jedź, zaraz masz trening. - uśmiechnęłam się wychodząc z samochodu
-Na pewno ? Dasz sobie radę ? Zadzwoń do Peter'a aby po ciebie przyjechał. Kocham Cię.  - powiedział i odjechał .
Peter.. najlepszy kumpel mojego chłopaka. Nie przepadam za nim, bo myśli, że może mieć każdą dziewczynę i traktuje je przedmiotowo.
Wyjęłam portfel z mojej torebki. Nie miałam pieniędzy nawet na bilet autobusowy. Na pieszo musiałabym iść z 3 godziny i to dość szybkim krokiem.
-O hej Anne. - wstałam z ławki
-Hej, co ty tu robisz? - zapytała dziewczyna która jest zapatrzona w mojego chłopaka
-Byłam na wizycie. Masz może pożyczyć mi trochę kasy na bilet?
-Ohoho kasa się skończyła? - zaśmiała się
-Joey zabrał mnie na obiad i nie wzięłam ze sobą portfela.
-Chodź podwiozę Cię.
-Dziękuję. - uśmiechnęłam się
Do domu dojechałyśmy w pół godziny. Dziewczyna zdziwiła się, że mieszkam w takim ogromnym domu, i natrętnie patrzyła się gdy wejdę do środka. Na szczęście w domu była ciocia.
-Hej królewno. - powiedziała przytulając mnie
-Czesć. - odwzajemniłam uścisk wpatrując się w odjeżdżający samochód . - Chciałam oddać ci tę bransoletkę. - wyjęłam z torebki biżuterię
-Dziękuję. - wzięła ją
-Muszę już iść. Do zobaczenia. - oddaliłam się